Powietrze przesiąknięte było szczęściem, zapach bzów,
tulipanów wprawiaj wszystkich w doskonały nastrój, jednak najważniejszym
czynnikiem było, ostatecznie zakończenie
egzaminów oraz upragniony wyjazd na który tak długo czekaliśmy.
Dwunasty maja, to idealny czas aby powoli zacząć żegnać
się ze swoja klasą III f jak i III e. Pogoda nam sprzyjała, nastroje również.
Tydzień nad jeziorem w domkach czteroosobowych wyglądałby wspaniale, lecz nie
dla mnie. Cieszyłam się na ten biwak, niestety już w autobusie humor zepsuł mi
Dominik ,swoimi uwagami, zaczepkami itp.
Wysiadając z autokaru, pośrodku ośrodka znajdującego się w lesie,
poczułam ogromną ulgę. Pomyślałam, że to koniec tej męczarni, będe przez
tydzień go unikać, a potem jeszcze tylko miesiąc i wakacje.
Mój humor poprawiła wiadomość o uczniach szkoły
sportowej, którzy mieli znaleźć się z nami na terenie prywatnym.
Domek dzieliłam wraz z Olą, Anią i Amalią. Podczas
rozpakowywania się usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Ja otworze- krzyknęłam. Przed progiem stał opalony i
przystojny chłopak, oczywiście nie z naszego obozu- Cześć- wyszeptałam
nieśmiało.
- Hej. Chciałem się z wami przywitać i życzyć miłego
pobyty w naszym towarzystwie.- uprzejmy, miły, szarmancki , coś mi nie
pasowało, a gdzie jest kruczek?
- A dziękujemy, dziękujemy mam na imię Eliza to Ola,
Ania i Amalia.
- Jestem Alek, miło się gadało ale muszę już lecieć na
trening- uśmiechnął się i pobiegł w stronę boiska do piłki nożnej.
- Gdzie jest kruczek?!- krzyknęłam wychylając się za barierkę
werandy. Odwrócił się z szelmowskim uśmiechem i rzekł
- Jesteście ładnymi dziewczynami, a my to przystojni faceci,
chyba nie muszę więcej tłumaczyć- przesłał mi buziaka i zniknął za sosnami.
- Kto to był?-
wchodząc do mieszkanka, usłyszałam zadziorny głos Dominika.
- Kolega- odpowiedziałam z dumą.
- Jaki znów kolega? Wiesz przecież, że nie możecie…
- Co nie możemy?- zapytałam ze szczerą ciekawością.
- Nie możecie rozmawiać z innym obozem, z innymi
chłopakami! Dobrze, że Drażewska pozwoliła nam was pilnować!
- Pilnować?! Pff…- weszłam do domku zatrzaskując drzwi za
sobą, widząc przez okno wściekłego Dominika kierującego się na werandę
naprzeciwko naszego zakwaterowania.
Podoba mi się Twój styl. Dominik to straszny zazdrośnik. Ciekawa jestem jak się potoczą dalsze perypetie bohaterów. Weny, Weny ! Next, please !
OdpowiedzUsuń