Nie wiem
ile siedziałam pośród drzew. Było mi tam dobrze, czułam się wspaniale. Spokój,
cisza a przede wszystkim brak ludzi. Słyszałam szum wody, która była niedaleko
mnie, śpiew ptaków i kroki, kroki Dominika, których tak naprawdę nie było.
Samotność to mój sprzymierzeniec myślałam. Kiedy odwróciłam głowę aby sięgnąć
po patyczek, ujrzałam Olę. Miała na sobie czarną koszulkę, jeansy i związane
włosy, a w dłoniach trzymała mój obiad? Tak to musiało być to. Wszystko
wskazywało na to, że siedzę tu około 3 godzin. Niemożliwe, a jednak. Spojrzała na mnie ciepło i usiadła obok mnie.
- Wiesz…
Czasem tak jest, że trzeba się sparzyć by być potem ostrożniejszym. – nie odpowiedziałam, wiec
mówiła dalej- Ze mną było tak samo, jeden chłopak, który mnie zranił, potem
drugi, aż w końcu rozejrzałam się i zrozumiałam, że ktoś jest we mnie
zakochany, jestem z ta osobą od dzisiaj.
- Kto
to?- spytałam biorąc pudełko z ciepłą potrawą.
-
Mateusz- nieśmiało otworzyła usta.
- To
świetnie, zawsze wam kibicowałam, pasujecie do siebie, cieszę się waszym
szczęściem.- Zrobiłam się weselsza, wiedząc, że dwie bliskie mi osoby są w
końcu razem, lecz mimo wszystko zaczęłam coś podejrzewać. Mówiła tak o wielu
chłopakach, a ja zawsze podobnie reagowałam. Cieszyłam się gdy Ola kogoś miała.
Mówiła wtedy jak to jest wspaniale być z kimś, a ja nie byłam nigdy zazdrosna.
Poprzez swoje opowiastki, przekazywała mi jakąś cząstkę tej męskiej miłości,
którą otrzymywała od swojego wybranka.
- Ty
powinnaś zacząć rozglądać się za swoim szczęściem- palcem dotknęła mojego
serce, po czym objęła mnie ramieniem.
- Gdzie
niby mam je znaleźć?- parsknęłam sarkastycznie.
-
Rozejrzyj się, jest blisko.- ruchem dłoni wskazała obszar ośrodka
wypoczynkowego.
Ta Ola to straszna flirciara ! I zgadzam się z nią, co do tego, ze Eliza musi się rozejrzeć, bo miłość może czychać na nas za rogiem, po prostu trzeba ją dojrzeć :P Następny proszę !
OdpowiedzUsuń